Estetyczny cukierek samozadowolenia czy gorzka czekolada vel Mocca z pomarańczą.

Babok obraca w dłoniach soczystą pomarańczę, która błyszczy jędrnym słońcem Sycylii. Zerka na mnie wykorzystując ten charakterystyczny skos spojrzenia, który umożliwia przestrzelić człowieka na wylot tak, że z otworu rany wydobywa się czarna masa skołtunionych myśli. Jakbym słyszała ten mentalny atak. 

Odwraca się do stołu i bierze do ręki mały ostry owocowy nożyk i wolno metodycznie zaczyna obierać cytrusa. Środek jaśnieje, drobne kropelki soku wypływają z palców. Kiedy pomarańcza zostaje rozebrana, Babok kroi jej skórkę na drobną równą kostkę, pięć milimetrów na pięć. To ważne, aby była właśnie taka, to sekret wyrazistego smaku. Babok zawsze pamięta o suwmiarce, kiedy udaje, że kocha gotować.

Pokazuje swoje małe dzieło. Dumny i pyta czy może być.

Nie wiem to Twoja kawa, ja bym pociachała tak po prostu i tak przecież będziesz to smażyć na miodzie, skurczy się, zeszkli co za różnica. Nie ma sensu tak się z tym bawić.
Spojrzenie Baboka pociemniało. Irytacja zabarwiła się mętną żółcią.

Mylisz się to ważne. Drobne elementy, które nie dostrzegamy, a które są jak fundament, szkielet smaku, estetyczny cukierek samozadowolenia. Kiedy wiesz, że właśnie ten jeden konkretny element powinien wyglądać tak jak wygląda  odpowiada przekładając skórkę na rozgrzaną patelnię. Dodaję szczodrą złocistą łyżkę płynnego, gęstego miodu. Miesza skórkę i prosi mnie, abym uzbroiła kafetierkę w maślaną mocce.

Znam to i szlak mnie trafia jak o tym pomyślę, zwłaszcza w tedy, kiedy nie potrafię przestać odpowiadam lakonicznie biorąc do ręki małą czarną zaparzaczkę i słoiczek ziarnistej kawy, która nie może się doczekać na zmielenie i zaparzenie. Jest lekko wilgotna, lekko tłustawa w dotyku. Pachnie subtelnie, zwodniczo jakby szeptała, o uwolnienie aromatu, czynię to miażdżąc ziarenka w żarowym młynku. Babok słysząc mój odstrzał, jeży burakiem.

Możesz mi to wyjaśnić? patrzy na mnie z mieszaniną zagubienia i złości jakby, nie potrafił zrozumieć, że nie myślę jak on, rzadko udaje mu się zaakceptować tą zmienność, jakby potrzeba wiecznego spierania była permanentnie wpisana w naszą dziwną przyjaźń. Dla mnie to niepojęte jak można denerwować, się, że coś jest bliskie ideału, jak można nie cieszyć się, że trud włożony w wykonanie okazał konieczny i wiesz, że składają się na to te małe fragmenty wykonane z uwagą jak ta skórka, która jest niczym wisienka na torcie.

Kawa cicho parzy się w kafetierce. Uprażona na miodzie skórka pomarańczy czeka na finisz. Babok rad z postępu naszej małej kawowej eskapady bierze mały rondelek, w którym gotuje wodę, kiedy ta wrze kładzie na niej biały talerzyk i równiutko jedna przy drugiej układa kostki podzielonej gorzkiej czekolady. Stapia słodkości delikatnie mieszając. Czeka na wyjaśnienia, a ja zbieram się w sobie, aby jasno sprecyzować, co mnie zjada od środka.

To nie tak, że denerwuje mnie ideał, albo coś co jest temu bliskie tylko to, że chciałabym, aby wszystko takie było. Wszystko, co robię, na czym mi zależy, aby wyszło chciałabym, aby było dobre. Te drobne elementy, o których mówisz są ważne wiem to, ale dopiero po zsumowaniu dają konkretną wartość. Jak tak zwyczajnie sobie leżą w nicości nie znaczą nic. To działa na mnie destruktywnie, że nie potrafię tych elementów łączyć w jedną wartościową całość słowa niczym bąbelki wrzącej wody zaczynają buzować we mnie i naglę otwiera się mały strumień, który przedzierać się i bulgota. Mówię dalej, gubię pierwotny wątek i topię się jak czekolada:

  Zazdroszczę Tobie , że umiesz się skupić na konkretnym celu, i nie robisz wszystkiego na raz, wiesz co Cię interesuje, w czym jesteś dobry, co lubisz. Co prawda nie dla wszystkich prowadzenie futurystycznej wypożyczalni puzzli jest zajęciem intratnie fascynującym, ale wiem, że Ty jesteś spełniony, to ważne. Może właśnie najważniejsze, że robisz coś, co sprawia, że dostrzegasz istotę każdego elementu, jakbyś wszystko układał jak w mozaice i nie potrzebujesz do tego żadnego cholernego wykształcenia, ani dupocertyfikatu. To straszne. Jak taka mała tragedia. 

Nie wiem, co robić, tyle rzeczy mnie ciekawi, interesuje, a to sprawia, że żadna z tych rzeczy nie może się doczekać na wykonanie element po elemencie. Dlatego właśnie nigdy nic, co zrobię nie będzie idealne lub choćby bliskie temu. Misz masz w głowie przeraża mnie. Te godziny, kiedy siedzę przed monitorem, patrzę tępo w ekran i szukam czegoś dla siebie, co właśnie będzie moim własnym prywatnym cukierkiem, a przecież mogłabym skończyć, choć jedną z tych rzeczy, które już zaczęłam. Doprowadzić do końca i wybaczyć sobie, że nie jest idealna. Nie potrafię tego zaakceptować, trudno mi to zaakceptować, nie chcę tego zaakceptować wypowiadam trzy ostatnie zdania jedno po drugim, przez chwilę zastanawiam się, które z nich, najwłaściwiej pasuje. Babok dostrzega moje wahanie.

„Nie potrafię, nie chcę, trudno mi” które jest najbezpieczniejsze, które chciałabyś zastosować, a może inaczej w jakiej kolejności występują? pyta, a ja dumam patrząc jak Babok powoli wlewa do czekolady mleko, miesza i dosypuję łyżeczkę ciemnego kakao i drugą cukru wanilinowego. Łączy składniki. Kawa pyrkota w kawiarce.

Najpierw jest nie chcę. Nie chcę tego zrobić, widzę, jaki inni to robią i myślę sobie, że jestem gorsza, że ja tak nie potrafię, nie mam dostatecznie talentu, wiedzy, cierpliwości i wytrwałości. Szybko się nudzę i skaczę jak konik polny z pomysłu na pomysł. Jestem kapryśna, łatwo daję się pokonać trudnościom odpowiadam.

Brzmi jak idealny wachlarz dla anty curriculum vitae, czy chcesz, aby tak Cię czytali ? rzuca to jedno z tych swoich metaforycznych przekombinowanych pytań i bierze dwie przeźroczyste filiżanki. Kładzie na spód po plasterku cienko skrojonej pomarańczy, wlewa kawę i czekoladę, którą przykrywa kolejnymi plasterkami słońca, dekoruje bitą śmietanką i posypuje miodową skórką oprószoną cynamonem i startą czekoladą.

Obserwuję jego powolne ruchy, to uspokaja i daje ukojenie. 

Skończone, widzisz to nie takie trudne. Wystarczy zacząć i skończyć, a cała ta filozofia może poczekać  uśmiecha podając mi szczyptę samozadowolenia.



Antyczołówka
w rolach głównych wystąpili:
Pomarańczka
Ziarnista kawa z rodzaju Mocca butter 
lub każda inna, którą darzycie uczuciem
Łyżeczka miodu
Deserowe trio: Kakao Cynamon i Cukier Wanilinowy
Czekolada gorzka
Mleko (około 200ml na 2 porcje)
Bita śmietanka (można takową ubić samemu)

foto uraczone z tegoż przepisu


Zdrawiam Majowo (:

Komentarze